Mały Ksiaże
Z Tobą to można było konie kraść,
łapać autostop,
na wykłady, na randki,
a nawet na rozmowy kwalifikacyjne brać.
Czarowałeś,
dziewczynę artystkę mi zdobyłeś.
Pojawiłeś się tak nagle,
z poczty pantoflowej, za darmo.
Pamiętam pierwsze godziny.
W rogu łóżka patrzyłeś, ufałeś.
Ja w drugim rogu patrzyłem, oswajałem,
że to na lata, na dobre, na złe.
I po czternastu latach nadeszło.
Choroba, ból, ten zastrzyk, grób.
Tsunami wspomnień.
I może nic nie mówiłeś,
ale nauczyłeś mnie.
Troski.
